piątek, 27 lipca 2012

Udany dzień

Przed wyborem kierunku znajomi ostrzegali mnie, że studia prawnicze to zarwane noce oraz długie lata kształcenia – po studiach magisterskich będzie mnie czekać aplikacja. Jednak, należąc do osób upartych, w ostateczności złożyłam swoje podanie na "prawo".

Rzeczywiście, nieprzespane noce i ilość godzin tygodniowo dała się we znaki. Sesja letnia czy zimowa... obie oznaczały wypicie kilku kaw w ciągu dnia i włożenie nosa w książki. Udało mi się szczęśliwie ukończyć pierwszy rok. Na drugim, dostałam okazję, której nie mogłam przepuścić...

Kancelaria radców prawnych w Łodzi ogłosiła konkurs na najlepszego praktykanta. Osoba, która wygra, miałaby możliwość dalszej współpracy z nimi... Oczywiście o przyjęciu do pracy mowa byłaby wówczas, gdy aplikant ukończy studia i otrzyma odpowiedni dyplom, ale perspektywa "pewnego" zatrudnienia w środowisku prawniczym, zmusiła mnie do podjęcia działania.

Nie tylko ja byłam zainteresowana wykorzystaniem tej szansy. Zgłosiło się mnóstwo osób... Po wstępnej selekcji na podstawie CV i rozmowy kwalifikacyjnej, liczba praktykantów z około 100 chętnych zmniejszyła się do 10... Dlatego też w momencie, w którym zadzwoniła do mnie sekretarka z kancelarii nie mogłam uwierzyć w słowa "Została Pani przyjęta na praktyki. Proszę o zgłoszenie się jutro o godz. 9.00". Byłam o krok od sukcesu!

Po miesiącu ciężkiej pracy, skrupulatnego wypełniania dokumentów i rozmowy z klientami nastąpiło oficjalne ogłoszenie "zwycięzcy". Był to dzień moich urodzin, zastanawiałam się, czy będzie należał do jednego z najgorszych dni, bo zamiast cieszyć się z otrzymanych od znajomych prezentów będę użalać się nad sobą i nad tym, że zaprzepaściłam moją życiową szansę.

Zebraliśmy się wszyscy przy stole. Emocje sięgnęły zenitu. Niecierpliwie oczekiwałam wraz z innymi praktykantami na wyznaczenie "najlepszego praktykanta". Usłyszałam moje imię, a następnie nazwisko...Nie byłam pewna czy to moje wyobraźnia płata figle, czy na prawdę spełniły się moje najskrytsze sny! Tak, to ja wygrałam konkurs! Ja! Zaczęłam skakać z radości.

Od tamtej pory, 24.09 – stał się jednym z najszczęśliwszych dni w roku, kiedy to mam okazję do podwójnego świętowania. Co jakiś czas odwiedzam kancelarię i doskonalę swoje umiejętności, czekając na koniec studiów i dyplom, który umożliwi mi pracę wśród moich kolegów "po fachu".